22:53

Gdy odchodzi Ktoś, Kto miał zawsze Żyć.

Doskonale pamiętam ten dzień. Dwudziesty drugi maja, 2017 roku.
Było bardzo ciepłe i słoneczne popołudnie. Wiadomość o śmierci Zbigniewa Wodeckiego pojawiła się w Internecie i natychmiast obiegła Polskę. Wszyscy jednak do końca myśleli, że to kolejny fakenews, który o identycznej treści pojawił się kilkanaście dni wcześniej.
Wiadomość jednak została potwierdzona i każdy z nas poczuł się jakoś dziwnie.
To, że Zbigniew Wodecki przebywał w szpitalu, nie było tajemnicą. Każdy jednak wierzył, że do nas wróci i, że zaśpiewa nam jeszcze wiele pięknych piosenek.
Odszedł.
Nie wierzyłam w to przez kilka godzin. Musiałam iść do pracy, a ponieważ nie korzystałam wtedy jeszcze nałogowo ze Spotify, tuż po wyjściu z mieszkania odpaliłam Youtube'a, wpisałam w wyszukiwarce "Zacznij od Bacha" i w ciągu sekundy po włożeniu słuchawek w uszy, usłyszałam charakterystyczny dźwięk trąbki, a zaraz potem ten głos. Jego głos. I zrobiło mi się tak bardzo smutno.
I tak bardzo za Nim zatęskniłam - zupełnie Go nie znając.
Nie było dnia, ani nocy, żebym za Nim nie płakała - dlaczego? Nie wiem.
Nie mogłam się pogodzić z Jego śmiercią.
Zagłębiałam się w Jego twórczość coraz bardziej, coraz bardziej się nią zachwycałam i coraz więcej płakałam.
Ten czas to było istne szaleństwo.
Nadal za Nim tęsknię. Nadal na nowo poznaję Jego utwory, ale dziś już wiem, że tam na górze był potrzebny bardziej. Tam gra swój wymarzony Koncert, a wszystkie bilety są wyprzedane - dokładnie tak jak by sobie tego życzył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Lady Nieidealna , Blogger